Kochani! Z okazji Świąt Wielkiej Nocy życzę Wam samych radości i mnóstwo uśmiechu. Oczywiście również nadziei, która jest nieodłącznym elementem tychże Świąt.
Pamiętajmy, że śmierć nie oznacza końca, ale początek czegoś nowego. Pozwolę sobie porównać śmierć z lustrem – weneckim. Życie doczesne toczy się w stronę tegoż lustra. Widzimy to, co nas otacza, a czym bliżej granicy, tym wyraźniej widać nas samych, to, co przeminęło, odbija się w zwierciadle. Śmierć to weneckie lustro – granica, którą przekraczamy. Kiedy się to stanie, stoimy po drugiej stronie, widząc nie tylko tamten świat, ale też ten, który opuściliśmy. Obserwujemy naszych bliskich, może też podpowiadamy, pomagamy.
Myślę, że taka koncepcja daje nadzieję, że nawet zmarli są żywi wśród nas, choć niewidoczni. W każdym razie ja wierzę, że są obok i wspierają nas na każdym kroku.
Mam nadzieję, że do tego wpisu o niezbyt radosnej tematyce, wprowadziłam choć pierwiastek optymizmu 🙂